wtorek, 14 stycznia 2020

4. Wtorek

Witam.

Do lekarza się nie dostałam, są takie kolejki..wszyscy chorzy. Dziś się czuję lepiej, więc odpuszczę chyba temat lekarza.

Wiele się u mnie zmieniło od czasu starego bloga, babcia z którą mieszkałam zmarła w Listopadzie i obecnie mieszkam z rodzicami. Przeżyłam to dość mocno, odizolowałam się od przyjaciół, nie miałam ochoty nigdzie wychodzić no i oczywiście jadłam. 
Co do miejsca zamieszkania: mam dosłownie przejeb**e, na każdym kroku patrzą na ręce...ja widzę jak są zadowoleni, że przytyłam. Dostaję białej gorączki, gdy się czepiają o obiad itd..
Cieszę się, że się zmobilizowałam, ale jeśli mi się uda wrócić do wagi, która miałam do końca kwietnia to będzie cud..pie*dolony cud. Udaje mi się oczywiście nie jeść, ale to nie to samo co u babci..tam? Nikt się nie patrzył, nie jadłam i tyle, bo to ja gotowałam dla babci, albo uciekałam do pokoju czy na spacer.

Mama co poranek zasypuje mnie zakupami, żebym tylko wzięła do pracy i jadła. Oczywiście biorę, bo nie mam ochoty słuchać, że się znów głodzę. Wczorajsza sałatka od niej, dziś znów mi dała jakąś, ale jej nie zjem, ma za dużo kcl, a ja miałam nie jeść! I tu pies jest pogrzebany..miałam pewną zasadę, by nie wywalać jedzenia - albo dawałam psu, albo ciotce. Wymuszonych wymiotów w to nie wliczam..nad tym nie panowałam. 

I co teraz? Będę musiała ją złamać, bo nie wyobrażam sobie jeść codziennie tych rzeczy..to nie sprawi, że schudnę, a w domu istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie mi coś wciśnięte, co póki co nie miało miejsca.

Ten rok jest potężną zmianą dla mnie...boję się jej, panicznie boję, ale jeśli nie zaryzykuję wszystkiego, to nie zyskam też nic. Chodzi o to, by zamknąć firmę i wyjechać w maju do Mojego męża do Niemiec. Kupujemy w tym roku mieszkanie, za swoje zarobione pieniądze, zabraknąć zabraknie, ale jednak 12 tys, które zaraz byśmy spłacili.
Chcę wyjechać, żeby zarobić więcej i być przede wszystkim razem. Wyjazd być może da mi też szansę na powrót do tworzenia i nagrywania piosenek, więc cieszy mnie to. Czeka mnie zmiana trybu pracy, zza biurka do pracy fizycznej i oczywiście język. Planujemy być tam kilka lat i zarobić na dom o którym marzę od dzieciństwa. Nie wiem czy się uda, nic nie wiem i to właśnie ta niewiadoma wzbudza mój lęk, czy dam sobie radę na nowym gruncie wśród zupełnie obcych mi ludzi. 


Także jeśli jest jakiś odpowiedni czas na schudnięcie to właśnie teraz i wyrobić się do maja!


Bilans wczoraj:
13.01.2020

sałatka bulgur z hummusem 220g- 376 kcl


Trzymajcie się i powodzenia!


3 komentarze:

  1. Przykro mi z powodu babci :( Dobrze, że już czujesz się lepiej. Do maja sporo czasu, uda Ci się! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi ;c
    Trzymam kciuki za dietę i w takim razie ten rok to dla nas obu ogromne wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A widzisz u mnie odwrotnie bo zamieszkałam z chłopakiem i uwolniłam się od kontroli opiekunów. Wiem jak trudno trzymać diecie przy "opiekuńczej" rodzinie ale nie jest to też niemożliwe. Udowodniłaś już nie raz że jesteś silna i tym razem też Ci się uda. Trzymaj się Kochana, chudości! :*

    OdpowiedzUsuń