poniedziałek, 20 stycznia 2020

7. Poniedziałek

Witajcie.

Wybaczcie, że nie napisałam nic w piątek, ale nie miałam na to najmniejszej ochoty..miałam tez dużo zajęć w pracy.

Dziś poniedziałek, wyprostowałam włosy(baaardzo mi urosły, jestem z tego dumna:D) wymalowałam się i ubrałam nową kurtkę oraz botki. Dziś pod względem wyglądu czuję się zajebiście, jednak oczywiście nigdy nic nie może być całkowicie dobrze..nie wyspałam się. 

Po pracy jestem umówiona na kawę z koleżankami, to będzie krótki test na wytrzymałość pod względem pokus. Jedna jest w ciąży, więc będzie znów coś jadła, a druga jest na diecie, więc uraczyłby mnie widok jak ona je, a ja nie. ^^

Weekend minął mi dość leniwie...byłam z mamą na zakupach, kupiłam surówki i je jadłam (miałam zajebistą z kiszonej kapusty, mniam) do tego ogórki kiszone, bułkę, na obiad w niedzielę trochę ryżu z warzywami, w sobotę spaghetti ogólnie jadłam, ale bez przesady. :)

Zważyłam się i jestem zadowolona, że waga idzie w dół - to najważniejsze.
Zaczęłam w zeszłym tygodniu z wagą  69,6 kg, w piątek było 67,2 kg.
Przez weekend się utrzymała, więc jest ok.
Następne ważenie w piątek lub sobotę.

Miłego i trzymajcie się.



czwartek, 16 stycznia 2020

6. Czwartek

Witajcie.

Kolejny dzień tygodnia i zaraz tydzień zginie. 
Czuję się okropnie(nie, nie zważyłam się, nie chciałam się demotywować)

 Niby wczorajszy bilans się udał, ale przyznam się, ze koło 20:00 (mój brat tak późno jada) robił takie kanapki z patelni z jajkiem w środku itd..zostawił kromkę i pytał czy chcę..no i ja głupia wzięłam, bo nie mogłam wytrzymać tych zapachów roznoszących się po całym domu...zjadłam i po chwili poszłam do toalety zapić wodą i zwymiotowałam. Coś na bank się zdążyło przez parę minut przyswoić, ale oddałam praktycznie całą.

 Nie chwalę się wymiotami, żeby to było jasne. Tu nie ma powodu do domy, po prostu nawet kiedy jadłam trochę więcej i uznawałam, że robię źle szłam i wymiotowałam. Unikam tego, ale czasami bierze to nade mną władzę i ukaja moje wyrzuty sumienia, jeśli wiecie o czym mówię.



Bilans z wczoraj:
15.01.2020

mandarynka 50
jabłko x2 140 
2 małe kromki chleba 180 
kubek barszcz - 49

total day - 419

Trzymajcie się i powodzenia!






środa, 15 stycznia 2020

5. Środa

Witajcie.

Dzień wczoraj nieznacznie się dłużył. 
Wybrałam się w końcu do Rossmana po kosmetyki, bo nie miałam się już czym malować. Przy okazji odwiedziłam klientkę na "kawę", naprawdę ciepła, otwarta starsza Pani, która woła na mnie wnuczka. 
O mały włos wczoraj u swej "przybranej babci" nie zostałam zmuszona do zjedzenia kurczaka z rożna, uff..udało się wymigać, że za mną potężny obiad. I ten komentarz, że już wyglądam lepiej, bo na ślubie nie mogła na Mnie patrzeć, bo byłam za chuda. Nie musiała mi tego przypominać, bo brakuje mi tej sylwetki..

Z mamą dziś rano miałam spięcie, bo się uczepiła, że nie jem śniadań, potem w pracy nie myślę, jestem ciągle zmęczona itd...w tych emocjach powiedziałam jej, ze mnie już tym wku*wia i to dosłownie z przekleństwem. 
Grzecznie piłam sobie kawę, wzięłam tabletki na przeziębienie, a ona w tym czasie zaczęła szykować kanapki i postawiła pod moim nosem deskę z "pysznościami".  Dla świętego spokoju i zaspokojenia jej widoku mnie jedzącej, zjadłam 3 połówki  małych kromek chleba z serkiem i pomidorem. Takie wiecie z początku chleba krojonego, także jedno wielkie nic, tyle dobrego.

Mam motywacje ogromną, jeśli chodzi o presje czasu. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wyglądam już na tak "wychudzoną" osobę i kogokolwiek bym teraz nie spotkała, to właśnie to usłyszę, że wyglądam "pełniej" i na buzi i na ciele.

8 lub 9 lutego kumpel będzie wyprawiał urodziny, zapewne zaprosi nas zresztą jak co roku. Będzie tam kilku znajomych, w tym para, w sumie też już małżeństwo, za którymi zbytnio nie przepadamy z dziewczynami. Nie chcę wyglądać źle, muszę zejść z wagi. Wiadomo cudów nie zdziałam w zaledwie 3 tygodnie, ale chociaż te 3/4 kg mniej, chociaż tyle...
W piątek po raz pierwszy odnotuję swoją obecną  nadwagę.

Bilans z wczoraj:
14.01.2020

kilka widelców sałatki - 190 kcl

Trzymajcie się i powodzenia.



Dwa ostatnie zdjęcia to Zehra Yilmaz, jest prześliczna i ta figura...lubię oglądać serial, w którym grała, "Łzy Cennet" (tasiemiec, ale fajny turecki tasiemiec:P) jakoś patrzenie na jej figurę i życie w tym serialu mnie motywuje.


wtorek, 14 stycznia 2020

4. Wtorek

Witam.

Do lekarza się nie dostałam, są takie kolejki..wszyscy chorzy. Dziś się czuję lepiej, więc odpuszczę chyba temat lekarza.

Wiele się u mnie zmieniło od czasu starego bloga, babcia z którą mieszkałam zmarła w Listopadzie i obecnie mieszkam z rodzicami. Przeżyłam to dość mocno, odizolowałam się od przyjaciół, nie miałam ochoty nigdzie wychodzić no i oczywiście jadłam. 
Co do miejsca zamieszkania: mam dosłownie przejeb**e, na każdym kroku patrzą na ręce...ja widzę jak są zadowoleni, że przytyłam. Dostaję białej gorączki, gdy się czepiają o obiad itd..
Cieszę się, że się zmobilizowałam, ale jeśli mi się uda wrócić do wagi, która miałam do końca kwietnia to będzie cud..pie*dolony cud. Udaje mi się oczywiście nie jeść, ale to nie to samo co u babci..tam? Nikt się nie patrzył, nie jadłam i tyle, bo to ja gotowałam dla babci, albo uciekałam do pokoju czy na spacer.

Mama co poranek zasypuje mnie zakupami, żebym tylko wzięła do pracy i jadła. Oczywiście biorę, bo nie mam ochoty słuchać, że się znów głodzę. Wczorajsza sałatka od niej, dziś znów mi dała jakąś, ale jej nie zjem, ma za dużo kcl, a ja miałam nie jeść! I tu pies jest pogrzebany..miałam pewną zasadę, by nie wywalać jedzenia - albo dawałam psu, albo ciotce. Wymuszonych wymiotów w to nie wliczam..nad tym nie panowałam. 

I co teraz? Będę musiała ją złamać, bo nie wyobrażam sobie jeść codziennie tych rzeczy..to nie sprawi, że schudnę, a w domu istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie mi coś wciśnięte, co póki co nie miało miejsca.

Ten rok jest potężną zmianą dla mnie...boję się jej, panicznie boję, ale jeśli nie zaryzykuję wszystkiego, to nie zyskam też nic. Chodzi o to, by zamknąć firmę i wyjechać w maju do Mojego męża do Niemiec. Kupujemy w tym roku mieszkanie, za swoje zarobione pieniądze, zabraknąć zabraknie, ale jednak 12 tys, które zaraz byśmy spłacili.
Chcę wyjechać, żeby zarobić więcej i być przede wszystkim razem. Wyjazd być może da mi też szansę na powrót do tworzenia i nagrywania piosenek, więc cieszy mnie to. Czeka mnie zmiana trybu pracy, zza biurka do pracy fizycznej i oczywiście język. Planujemy być tam kilka lat i zarobić na dom o którym marzę od dzieciństwa. Nie wiem czy się uda, nic nie wiem i to właśnie ta niewiadoma wzbudza mój lęk, czy dam sobie radę na nowym gruncie wśród zupełnie obcych mi ludzi. 


Także jeśli jest jakiś odpowiedni czas na schudnięcie to właśnie teraz i wyrobić się do maja!


Bilans wczoraj:
13.01.2020

sałatka bulgur z hummusem 220g- 376 kcl


Trzymajcie się i powodzenia!


poniedziałek, 13 stycznia 2020

3. Poniedziałek

Witajcie.

Weekend spędziłam w domu, niedzielę typowo na leżąco. 
Samopoczucie hm, takie sobie. 
Od wczoraj jestem blada jak ściana, dziś możliwe że dostanę się do lekarza.
Nie mam na nic ochoty, ani siły. 

Jadłam bo jadłam przez cały weekend zjadłam 2 bułki z masłem i czosnkiem, szczyptę mieszanki studenckiej, 4 ziemniaki z surówką, mandarynkę i jabłko. To rzeczy z 2 dni, więcej oczywiście piłam wody, herbaty.

Dziś do pracy mam sałatkę bulgur z hummusem 280g, nie wiem czy ją zjem, jutro się z tego rozliczę. 

Miłego i do jutra. 








piątek, 10 stycznia 2020

2. Piątek

Wolisz ciastko o którym marzysz kilka minut, 
czy ciało o którym marzysz całe życie?

Witam. Wczorajszy dzień zaliczam do udanych pod względem jedzenia.
Jestem chora i to właśnie od wczoraj, nie mogło mnie spotkać nic lepszego!
Czuję się tragicznie, a jedyny plus jest taki, że nie chce mi się kompletnie jeść.
Wciąż bym piła i piła...także jak już to wypiję dziś jakiś sok.

Do pracy pojechałam mimo wszystko, jeśli jesteś na własnej działalności to niestety nikt Ci nie zapłaci za dni wolne, jak to bywa w przypadku zwykłej umowy o pracę, gdzie wystarczy wziąć L4.
Nie ukrywam, też wolałabym dziś wylegiwać się w łóżku..cóż tak bywa.

W weekend nigdy nie pisałam postów, także i teraz tak będzie.
 Następny napiszę w poniedziałek.

Wczoraj zjadłam:
09.01.2020

1/4 woreczka ryżu gotowanego
4 kotleciki sojowe gotowane
jabłko
gorący kubek barszcz

Udanego dnia oraz weekendu.
Buziaki 


Moje ciało znów będzie moje, jeśli tylko schudnę..



czwartek, 9 stycznia 2020

1. Czwartek

Nie jest mi łatwo, nigdy na samym początku powrotu do diety nie jest. 



Tak jak łatwo i szybko możesz przytyć, nie jest łatwo i szybko schudnąć. 
Bo cóż to za przyjemność odczuwania wilczego głodu, bólu żołądka czy ciągłego uczucia zimna oraz chęci rzucenia się na te wszystkie bułeczki, sery, chipsy, pizze itd. ? 
Tej zszarganej psychiki, która powtarza Ci, że jesteś nikim bo nie umiesz odmówić sobie jedzenia. Nie, to się nigdy nie kończy, nawet jeśli schudniecie. 
Przyjemnie było dla "chwili" jeść to bez opamiętania, ale efekt w postaci kilogramów na plusie zabił wszystkie niezliczone chwile przyjemności. 

Krótko mówiąc, wiem co przeszłam i że wcale lepiej się psychicznie nie czułam, ani nie byłam szczęśliwsza będąc szczupłą, jednak wchodzę w to ponownie bez zastanowienia.
 Bo gdzieś na serca dnie było przyjemniej kupować rzeczy w mniejszym rozmiarze i męczyć się z psychiką, niż teraz ubierając te rzeczy, które są ciasne, a psychika taka jaką była taka została.

Ogólnie idzie mi dość dobrze, jestem konsekwentna w stosunku do diety.

Wczoraj zjadłam:
08.01.2020

-2 małe kromki chleba
-bób gotowany 300g
-jabłko


Idę dalej, może jutro będzie ciekawsze..